„Prowokatorzy”. Bywają wśród, dzieci cisi „prowokatorzy”, podjudzający innych do wszelkich wybryków. Oczywiście, sami są zawsze niewinni: „To nie ja — to on!” Ci, którzy im ulegają, są niewiele więcej warci. Zarówno tych, jak i tamtych cechuje tchórzostwo. Pierwszym trzeba powiedzieć, że nie jest oznaką odwagi namawianie innych do głupich kawałów, a potem zrzucanie na nich całej odpowiedzialności. Podszczuwanego należy zapewnić, że tylko skończony osioł słucha tchórza lub skończony tchórz nie zdobywa się na odwagę wobec tchórzliwego osła. Jeśli kolega ów wydaje się taki dzielny, dlaczego sam nie robi tego, do czego ciebie zachęca? Kłamstwo jest jeszcze jednym dowodem tchórzostwa, gdyż wynika z obawy wzięcia na siebie odpowiedzialności za popełnione czyny. Ale ileż w tych sprawach jest winy rodziców! Dzieci po- czątkowó wierzą w każde słowo dorosłych. Później umieją już odróżnić nawet drobną nieścisłość od prawdy czy żartu. Nic tak nie przywiązuje dziecka do rodziców jak świadomość, że oni nigdy go nie zawiedli, nie oszukali. Niejedna matka obiecuje kupno zabawki licząc na tot że mała córeczka i tak zapomni, obietnicy więc nie trzeba będzie dotrzymać. Niech się taka pani nie dziwi, gdy panienka wyszedłszy z wieku dziecięcego bardziej wierzy kolegom czy koleżankom niż rodzonej matce.