Dzieci, które posiadają bardziej wrażliwy, nie do końca jeszcze ukształtowany układ nerwowy, mogą mieć tiki. Ruchami mimowolnymi nazywamy szybkie, impulsywne, niecelowe – niesłużące wykonaniu konkretnej czynności i przede wszystkim – niezależne od woli, skurcze różnych grup mięśniowych o charakterze nawracającym. Gdy dziecko powtarza jeden ruch wielokrotnie w ciągu dnia, zwykle podejrzewamy, że jest tego jakaś konkretna, fizyczna przyczyna. I słusznie – na początek warto skontrolować, czy ciągłe mruganie, pochrząkiwanie, pokasływanie, poruszanie nosem albo drapanie się nie są spowodowane infekcjami, alergią lub po prostu suchym powietrzem w mieszkaniu, zaś mrużenie oczu i marszczenie czoła – pogarszającym się wzrokiem. Kiedy jednak wykluczymy albo usuniemy przyczynę, a objawy nie miną, może to oznaczać, że ruchy, które na początku miały swoje uzasadnienie, utrwaliły się w postaci tików. Tiki nasilają się w sytuacjach stresowych, w czasie doświadczania silnych emocji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Nie zwlekaj z wizytą u lekarza, kiedy symptomy są wyraźne i silne oraz gdy trwają około roku, nawet z krótkimi przerwami. Tiki mogą mieć bowiem podłoże somatyczne, czyli zaburzenia neurologiczne. Zdarza się, że rodzice mylą z nimi padaczkę lub inne rzadkie choroby, np. pląsawicę, chorobę Wilsona lub dystonie mięśniowe. Dlatego zanim pójdziesz do specjalisty, zastanów się, czy twoje dziecko nie ma ostatnio gorszej koncentracji, czy nie jest nadpobudliwe. Rodzice muszą zapewnić dziecku jak najbardziej unormowany, przewidywalny tryb życia, wyznaczyć granice i reguły, które wprowadzą do jego życia tak potrzebny ład oraz maksymalnie ograniczyć sytuacje stresowe. Absolutnie nie należy zwracać dziecku uwagi na tiki – może to odnieść przeciwny skutek w postaci nasilenia zaburzenia.